Dziś rzymscy carabinieri odpowiedzieli na trzy anonimowe telefony z wiadomością o wydobyciu kilku budynków jednocześnie w samym centrum stolicy Włoch. Około 9 rano czasu lokalnego pierwszy sygnał nadszedł na numer alarmowy w Rzymie.
Mężczyzna, który się nie przedstawił, powiedział, że w budynku Sądu Kasacyjnego posadzono dwie bomby. Nieznany ostrzegł również, że inny materiał wybuchowy znajduje się w pobliżu prokuratury centralnej. Specjalne oddziały saperów, a także ekipy ratownicze, natychmiast wyjechały pod wskazane adresy: na Piazza di Spagna i Piazza di Spagna.
Po przybyciu na miejsce policja pilnie ewakuowała wszystkich, którzy byli w sądzie i restauracji szybkiej obsługi McDonald's, znajdującej się w pobliżu prokuratury stolicy.
A jeśli w budynku Sądu Kasacyjnego nie znaleziono żadnych bomb, saperzy i pies poszukiwawczy znajdują się w toalecie kawiarni znalazłem pakiet z zapalającą mieszanką.
Jak później poinformowała miejscowa policja, znaleziona paczka ze składem chemicznym może spowodować poważny pożar. Niemniej jednak Carabinieri postanowili przeprowadzić dodatkową kontrolę środkowego regionu rzymskiego, blokując ruch, co wywołało panikę wśród turystów.
Wiadomości o wydobyciu budynków w centrum stolicy odbyły się po podobnym telefonie z komisariatu policji w stolicy. Wczoraj pewien mężczyzna powiedział, że pod adresem, na którym znajduje się włoskie Ministerstwo Finansów, podłożono bombę. Jednak, jak się później okazało, ostrzeżenie było fałszywe. Saperzy, którzy przybyli pod wskazany adres, nie znaleźli żadnych materiałów wybuchowych. W ubiegłym tygodniu torba z białym proszkiem została dostarczona do działu pałacu Chigi. Podczas kontroli okazało się, że opakowanie zawierało zwykłą sodę oczyszczoną.
Odbiorcą niezwykłego pakietu był czarnoskóry minister integracji Cecile Kienge, który w przeszłości wielokrotnie był przedmiotem gróźb ze strony nieznanych osób.
Ostatni raz takie incydenty miały miejsce w stolicy Włoch w 2011 r. Następnie podobne paczki dostarczono do ambasad Szwajcarii i Chile, przy otwarciu których kilku funkcjonariuszy zostało rannych. Wszystkie bomby, które były w rękach pracowników ambasady, wyglądały jak zwykłe koperty. Aby urządzenie działało, wystarczyło tylko otworzyć opakowanie. Eksplozje w ambasadach nie odbywały się jednocześnie: przerwa między nimi wynosiła kilka godzin.
Wkrótce po incydencie podobne paczki zaczęły docierać do ambasad innych krajów, jednak na szczęście znaleziono tylko kartki z życzeniami.
Władze i policja nie dowiedziały się, kto jest nadawcą kopert z materiałami wybuchowymi. Niektórzy spekulowali, że była to praca grup anarchistycznych, które wcześniej wysyłały podobne paczki do światowych liderów. Kanclerz Angela Merkel, francuski prezydent Nicolas Sarkozy i włoski premier Silvio Berlusconi byli na liście potencjalnych ofiar. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności głowy tych państw nie podniosły przeznaczonych dla nich bomb.