Włoska zakonnica, która w wieku 44 lat urodziła dziecko po tym, jak została zgwałcona przez księdza, ostatecznie postanowiła odzyskać dziecko. Natychmiast po porodzie kobieta odmówiła uznania własnej córki.
Była siostra wyjaśniła swoją decyzję faktem, że w tym czasie po prostu nie chciała opuszczać zboru „Siostry Świętej Rodziny z Nazaretu”w którym jest od 1996 roku. Jednak zakon nie pozwolił grzesznikowi pozostać w klasztorze, a ona z kolei postanowiła zwrócić swoje dziecko.
Dziecko w tym czasie zostało już adoptowane przez nieznaną włoską parę, a miejscowy sąd odrzucił nieudaną matkę w jej wniosku o zwrot córki, wyjaśniając, że po prostu nie ma do niej żadnych praw. Co więcej, sędziowie orzekli, że zakonnica nie mogła zdobyć dziecka, ponieważ rozpoznała go dopiero trzy lata po urodzeniu. Jednak zdesperowana kobieta nie mogła pogodzić się z decyzją sądu i dlatego wniosła odwołanie do włoskiego Sądu Najwyższego, nalegając na otrzymanie opieki nad dzieckiem pozostawionym jej.
„Akt zakonnicy z powodu trudnej sytuacji, w której się znalazła, nie może spowodować, że odmówi jej prawa rodzicielskiego”, orzekł Sąd Najwyższy Włoch.
Adwokat kobiety, Giovanni Giardini, powiedział dziennikarzom, że proces był dość skomplikowany, mimo że miał pozytywny wynik dla jego klienta. Teraz, według Giardiniego, kobieta będzie mogła wreszcie poznać swoją córkę, której nigdy nie widziała.
„Narodziny dziecka stały się dla mniszki zarówno narodzinami, jak i śmiercią: żal z powodu jej starego życia i świętowania nowego statusu - matki”.
Zakonnica, której imienia wciąż nie ujawniono, wstąpiła do zakonu po ukończeniu seminarium duchownego w Rzymie. Twierdzi, że została zgwałcona przez księdza w Pesaro, który mieszka w Demokratycznej Republice Konga w 2010 roku. Jednak ofiara przemocy nadal odmawia podania imienia ojca swojego dziecka.
Nie tak dawno włoskie media opowiedziały podobną historię. W zeszłym miesiącu młoda zakonnica z małego włoskiego miasteczka urodziła dziecko i nazwała go na cześć obecnego szefa Kościoła katolickiego, Franciszka.
Pikantność tej historii polega jednak na tym, że młoda matka i nie podejrzewała jej ciążydopóki nie zaczęła rodzić.
Ale nawet wtedy siostra była pewna, że ma tylko kolkę nerkową. Niemniej jednak kilka godzin po tym, jak zdumieni lekarze wyjaśnili pacjentowi, o co chodzi, urodziło się silne dziecko. Później okazało się, że sługa klasztoru wcześniej podróżowała do swojej historycznej ojczyzny, Salvador, skąd najprawdopodobniej wróciła w interesującej pozycji. W międzyczasie młoda matka czeka na decyzję Stolicy Apostolskiej w sprawie jej przyszłego losu i zbiera rzeczy do przeniesienia z klasztoru, chyba że najbardziej leniwy Włoch opowie jej historię.