„Oczyść” pięć banków w ciągu dwóch tygodni. Niemożliwe? Czy tylko geniusze lub profesjonalni oszuści mogą poradzić sobie z tym zadaniem? Ale nie Przedsiębiorczy mieszkaniec Włoch zarobił fortunę, obrabowując pięć rzymskich banków, grożąc personelowi ... zwykły długopis.
Niektórym złodziejom z miasteczka Velletri udało się podkręcić ten trudny „biznes” dzięki dość dziwnej taktyce. Bandyta wszedł do oddziałów banku, przyłożył pióro do gardła kasjera i zażądał od niego wszystkich pieniędzy. Oczywiście pracownicy, mając pewność, że przestępca ma nóż w rękach, wpadli w panikę i zostali zmuszeni do wydania gotówki. Zatem złodziej, którego nazwiska miejscowa policja nie śpieszy się z wezwaniem, „spojrzał” na pięć oddziałów od 23 grudnia do 14 stycznia.
Niezwykły złodziej został zatrzymany dopiero po tym, jak próbował „wyczyścić” agencję ubezpieczeniową. Na nieszczęście dla złodzieja, pracownicy tej firmy nie byli nieśmiałymi ludźmi, a wtedy całkowicie zrozumieli, co przestępca naprawdę chciał zagrozić. Próbowali powstrzymać mężczyznę, ale udało mu się uciec od pościgu. Wkrótce jednak rzymscy carabinieri, a zwłaszcza specjalny departament Ministerstwa Spraw Wewnętrznych pod przewodnictwem Antonio Pignataro, już byli w to mocno zaangażowani. Według opisów odważnych pracowników agencji ubezpieczeniowej, agentom udało się skomponować identyfikator rabusia, a następnie go zatrzymać i umieścić w areszcie domowym.
Wiadomość o cudownym rabusiu trafiła do prasy kilka dni po tym, jak dowiedziała się o kolejnej dziwnej kradzieży. W pobliżu Florencji zaatakowano jeden z oddziałów banku. Naoczni świadkowie zgłosili policji, że zamaskowany mężczyzna wszedł do budynku z pistoletem i nożem w dłoniach. Udało mu się pobrać z kasy około 4 tys. Euro.
Jak się później okazało, stara kobieta okazała się porywaczem, który zażądał wszystkich dostępnych pieniędzy od pracowników biura, machając zabawkowym pistoletem. Wsadzając pieniądze otrzymane z kasjera do torby, babcia mówiła po włosku, a nawet wyjaśniła pracownikom, że zmusiła ją do desperackiego kroku z powodu braku pieniędzy na leki.
„Nie poszliśmy za nią, bo baliśmy się, że użyje noża”, wspominają zszokowani pracownicy banku, dodając, że stary najeźdźca odszedł z miejsca zbrodni niemal krokiem. Co zaskakujące, tożsamość złodzieja policji nie została jeszcze zidentyfikowana.
Ostatni tydzień okazał się bardzo „bogaty” w historie związane z rabunkiem. Kolejny przypadek miał miejsce we włoskim mieście Bari, które znajduje się na południu kraju. W ubiegły poniedziałek nieznana osoba weszła do banku i grożąc bronią zażądała gotówki. Jednak ten przestępca zawiódł swoje zdrowie. Mężczyzna miał atak serca, a jego ofiary nie były w stanie uratować nieudanego złodzieja. Luigi Abatantuono, 37-letni ojciec trójki dzieci, który miał kryminalną przeszłość związaną z kradzieżą, zmarł na atak serca i nie wyciągnął rachunku z banku.