500 tysięcy ludzi wyszło na plac: oblężony dom rządowy.
Oto, co pisze publikacja Ilsole24ore: „Powrót do 23 lat temu: 2 grudnia 1991 r. Michaił Gorbaczow wysłał gratulacyjny telegram do prezydenta Ukrainy Leonida Krawczuka, w którym wyraził nadzieję na bliską współpracę między Rosją a Ukrainą w ramach Wspólnoty Niepodległych Państw. Dzień wcześniej, w referendum ogólnym, 92% obywateli kraju głosowało za ogłoszeniem niepodległości ukraińskiej SRR, przeprowadzonej przez Radę Najwyższą 24 sierpnia tego roku.
Kijów świętował rocznicę pamiątkowego referendum prawdziwą bitwą: największą demonstracją protestacyjną od pomarańczowej rewolucji w 2004 roku. Dzisiaj, podobnie jak wtedy, przyczyną rozłamu wśród Ukraińców były relacje z Moskwą: podczas gdy dziesiątki tysięcy ludzi wyszły na ulice Kijowa z flagami Unii Europejskiej, Rosja wyjaśniła, że zamiast przystąpić do Unii Europejskiej prezydent Wiktor Janukowycz podpisałby umowę o przystąpieniu do Jednolitej Unii Celnej Rosji, Białorusi i Kazachstanu Moskwa dostarczy Ukrainie gaz po niskiej cenie kompensacyjnej. „Nikt, oprócz Rosji, nie będzie w stanie zaoferować Ukrainie potrzebnych funduszy w tak krótkim czasie iw takich ilościach”, powiedział wicepremier Rosji Igor Shuvalov w wywiadzie dla Bloomberga.
Budżet państwa został określony przez wybór Janukowycza, który w zeszłym tygodniu zamroził wstępne porozumienie w sprawie przystąpienia do UE. Jednak setki tysięcy ludzi - pół miliona, według opozycji - wyszło na ulice Kijowa w niedzielę, żądając rezygnacji prezydenta. „Złamał nasze marzenie”, wykrzyknął Witalij Kliczko, lider partii proeuropejskiej, starając się pokonać Janukowycza nie na ringu, ale w wyborach w 2015 r. Inny lider opozycji, Arsenij Jaceniuk z partii Julii Tymoszenko, wezwał do bezpośredniego rozwiązania rządu i zastosowania sankcji międzynarodowych Janukowyczowi.
„Euromajdan” - Ukraińcy nadali taką nazwę temu proeuropejskiemu ruchowi. „Majdan” oznacza „kwadrat” i to tutaj, na Placu Niepodległości w sercu Kijowa, w 1991 roku, ludzie świętowali separację od Moskwy. Teraz tysiące ludzi na rozległym terenie nadal zajmują budynek administracji miasta. Chcą pozostać tam, dopóki nie osiągną rezygnacji rządu i prezydenta, ale obecna sytuacja wydaje się raczej niepewna. Nie ma jedności wśród samych demonstrantów, jak miało to miejsce podczas pomarańczowej rewolucji, kiedy ludzie gromadzili się wokół byłego prezydenta Wiktora Juszczenki i Julii Tymoszenko.
Innym niebezpieczeństwem są grupy ekstremistów, które starły się w niedzielę z siłami specjalnymi milicji Berkut: demonstracja została zakazana w ostatniej chwili, a policja użyła gazu łzawiącego i granatów hałasowych, aby ją rozproszyć. Z kolei demonstranci zaatakowali za pomocą koparki: według oficjalnych danych stu pracowników organów ścigania zostało rannych. Liderzy opozycji ogłosili prowokatorów grup ekstremistycznych, przekupionych przez Janukowycza w celu zapewnienia legalności represji i ogłoszenia sytuacji nadzwyczajnej. „Władze szukają sposobu, aby utopić naszą pokojową demonstrację we krwi” - skomentował Kliczko. ”
Według gazety: //www.ilsole24ore.com