W ostatnim numerze opisaliśmy, jak sytuacja stopniowo się eskalowała do jasnego, białego blasku, a wszystkie zainteresowane osoby (a było ich tak wiele!) Uczestniczyły w zbieraniu żołnierzy. Oprócz Cycerona, który postanowił przetrwać horror podziału władzy w kraju.
W ramach wzrostu liczby jednostek Oktawian pojechał na południe Włoch, gdzie osiedlili się weterani kampanii Cezara i obecni legioniści, którzy z jakiegoś powodu nie deptali piasku w dalekiej Libii lub Partii. Wojownicy nie byli teraz zbyt chętni, by wpasować się w kolejny konflikt, a nawet przeciwko Anthonemu, znanemu sojusznikowi zmarłego dyktatora i, ogólnie rzecz biorąc, dobremu dowódcy, ale sprytna rozwaga w rozwiązywaniu sporów załatwiła sprawę. Obiecawszy wszystkim dużo pieniędzy, sławy i zemsty dla morderców uwielbianego „ojca narodu” i nie mówiąc, że będzie musiał zabić Marka, Guy był w stanie zdobyć kilka tysięcy zwolenników - aby nie było z czym wracać do Rzymu.
W stolicy była jednak niewielka przeszkoda. Młody polityk chcąc nie chcąc, musiał ogłosić cel swojej kampanii, aby pozyskać tych, którzy byli głęboko zirytowani przez Anthony'ego - w Rzymie byli w porządku i wśród klasy szlacheckiej - ale niektórzy z rekrutowanych żołnierzy już tego nie rozumieli. Jednak Guy nie zostawił wiele - obiecał bardzo podnoszące na duchu kwoty, a większość żołnierzy pozostała przy nim. Senatorowie jednak nie odważyli się tak szybko ogłosić Marka wrogiem republiki - w końcu znaczącą i niebezpieczną osobą. A Oktawian, który nie przeszedł wszystkich procedur prawnych i formalności, jest właśnie tym, choć popularny.
Po wyciągnięciu wniosków na przyszłość, Guy opuścił miasto i rozbił obóz w Arezzo na północy, potajemnie wysyłając specjalnie wyszkolonych ludzi do obozu Anthony'ego, który właśnie maszerował do Rzymu z pomysłem wyrażenia wszystkiego, co myśli o niektórych bezczelne upstarty, kontrolowane przez wszelkiego rodzaju głośniki o nadmiernie aktywnej postawie obywatelskiej.
Po dotarciu do miasta Mark, nie dotarł jeszcze do Senatu z nową naręczą zyskownych (dla siebie) propozycji, otrzymał dla niego bardzo smutną wiadomość - legion Marsa porzucił jego uległość i rzucił się w ramiona hojnego Oktawiana. Równowaga sił zaczęła się zmieniać.
Zraniony Marek rozwinął energiczną działalność, próbując rozpoznać Guya za takie sztuczki jako wroga ludu, ale parlamentarzyści nie wykazywali wielkiego entuzjazmu i ogólnie uważali, że szanowanym lepiej byłoby zawrzeć pokój i nie zorganizować kolejnej burzy w cierpiących Włoszech. Podczas gdy rozgoryczony polityk walił w sandał na podium, następna wiadomość nadeszła od żołnierzy - Legion IV, po wysłuchaniu opowieści braci broni o satysfakcjonującym życiu, splunął jednomyślnie w kierunku byłego dowódcy i poszedł już pobitą ścieżką do Oktawiana.
Pobyt w Rzymie stał się niebezpieczny. Gdyby Guy był zwolennikiem tych samych decyzji, co Mark, ten ostatni zostałby spalony z własnego domu, jednocześnie podpalając własność, której nie można ukraść, a Anthony doskonale to rozumiał. Oceniając zarzuty w kierunku Oktawiana, szybko i energicznie rozmawiał w Senacie o redystrybucji prowincji, wyciskając jeszcze bardziej smacznego i pożywnego Galu, a potem szczęście w końcu uśmiechnęło się do niego.
Decim Brutus, jeden ze spiskowców i morderców Cezara, który wcześniej otrzymał od dyktatora stopień wicekróla w pobliżu Galii, nie zamierzał się poddać, jak poinformował Senat. Mark zdał sobie sprawę, że to dar losu. Buntownik został znaleziony! Bez takiej prawdopodobnej wymówki opuszczenie stolicy wraz z żołnierzami byłoby haniebne, a nie odejście - to przerażające, dlatego wszyscy legioniści udadzą się do Oktawiana, który sądząc po obietnicach, wykopał razem stan Krezusa i krypty Scrooge McDuck.
Anthony z radością pobiegł do miasta Mutin, aby zapalić Decimusa Brutusa, a Oktawian zbliżył się do pustego miejsca w Rzymie, ostrożnie wypuszczając Cycerę z daczy jako ciężką artylerię dotyczącą retoryki. Pomogło. Senat, nieco oszołomiony działaniami Anthony'ego, jednak podciągnął się i rozwiązał problem z żywiołowym patrycjuszem - wysłali mu propozycję wycofania wojsk z powrotem, ale nie dalej niż 200 mil bliżej Rzymu. Znów nie można było ogłosić Marka wrogiem ojczyzny, nawet nawet Cycerona, który palił ludzi mocą ciężkiego systemu miotacza ognia z czasownikiem. Ale dzięki niemu, omijając wszystkie prawa i tradycje, Oktawian otrzymał rangę proroka, prawo do dowodzenia wojskami i włączony do Senatu.
Tymczasem Mark odpowiedział, oferując zamianę Galii - mówią, że zgadza się na bardziej odległego i niech sąsiad, niech tak będzie, zabierze go, ale wszystkie prawa, które przyjął, muszą zostać zatwierdzone dokładnie tak, jak je napisał.
Nowo wybrani konsulowie Gajusz Wibi Pansa i Aul Girtius, rozumiejąc, co się dzieje, zgromadzili armię, jednocześnie przekonując Oktawiana do podzielenia się swoimi wojskami w zamian za przyszły patronat we wszystkich sprawach. Zirytowany Senat wysłał do Marka kolejną ambasadę z różnymi warunkami porozumienia pokojowego, ale Anthony, który również nie był w najlepszych nastrojach, odpowiedział i był całkowicie brzydki, szczegółowo opisując, gdzie widział wszystkich parlamentarzystów i co zrobił z nimi i ich krewnymi. W międzyczasie, podczas gdy ambasadorzy wędrowali tam iz powrotem po dobrych rzymskich drogach, już na północy stolicy zaczęły się niewielkie starcia między oddziałami spadkobiercy Cezara i Antoniego.
Po zapoznaniu się z daleką od pochlebną opinią o sobie, władze rzymskie rozzłościły się, anulowały wszystkie rozkazy wydane wcześniej przez Anthony'ego, nazwały jego działania buntem przeciwko prawowitym władzom, i nadal dawały konsulowi przewagę - mówcie dalej, powiadają, uczcie mędrca grzeczności.
Więc legiony poszły do legionów. Oficjalnie rozpoczęła się kolejna wojna domowa w Rzymie, zwana później Mutinsky.
Jak to się skończy, nauczymy się w następnym numerze.
Historia Zabawa specjalnie dla mnie dla Włoch.